Przytulanie jest ważne

Do czasu wybuchu pandemii, braliśmy dotyk innej osoby za pewnik. Mało kto zastanawiał się wtedy, jak by to było, gdybyśmy się na niego nie decydowali czy wręcz unikali go.
Przedłużający się czas wymuszonej izolacji pokazał nam bardzo dobitnie, że nawet udzielając sobie nawzajem wsparcia mentalnego czy duchowego, niezwykle tęsknimy za kontaktem fizycznym.
Często w publikacjach popularnonaukowych, psychologicznych, od pierwszych wersów można poczytać o zaletach przytulania. Ja jednak, niemodnie, skupię na początku uwagę na szkodach. Na tym, że konsekwencje negatywne, związane z nieprzytulaniem, brakiem dotyku drugiego człowieka, są poważniejsze niż mogłoby nam się wydawać. Począwszy od permanentnie odczuwanego niepokoju, przez rozdrażnienie, po przygnębienie. Istotne obniżenie poczucia własnej wartości, poczucie osamotnienia, stopniowe pozbawienie radości i energii witalnej, to najprawdziwsze skutki nieprzytulania się nawzajem.
Słynnym eksperymentem amerykańskim wykazano, że - u niektórych gatunków - brak możliwości doznania ciepła skóry innego osobnika, może powodować zahamowanie wydzielania hormonu wzrostu, osłabienie odporności i, w konsekwencji, prowadzić może nawet do śmierci. Pokazało to badanie przeprowadzone na rezusach, którego przebieg i wynik (kiedy byłam jeszcze bezdzietną studentką) bardzo mnie poruszył.
Dotyk, to silna potrzeba ssaków
Eksperyment, który tu przytaczam, jest kontrowersyjny. W latach 60. XX w., psycholog Harry Harlow badał wpływ dotyku na ssaki. Oddzielił młode makaków królewskich (zwanych rezusami) od ich matek, w zamian proponując im dwie sztuczne małpy. Jedna postać była wykonana z drutu i drewna, a drugą okryto miękką, przyjemną tkaniną, przypominającą trochę w dotyku rezusową sierść. Małpki zdecydowanie częściej wtulały się w tę, która była owinięta przytulnym materiałem, nawet pomimo tego, że przy tej mniej komfortowej, umieszczono butelkę z mlekiem.
Czego się dowiedzieliśmy? Potrzeba poczucia bezpieczeństwa, związana z przyjemnym oddziaływaniem na ciało, okazała się silniejsza nawet od podstawowej potrzeby zaspokojenia głodu. Najbardziej przykry w tym eksperymencie był fakt, że małpki były dodatkowo straszone. Te, narażane na silny stres, kurczowo przytulały się do mamopodobnej kukły, a gdy dorosły, znacznie gorzej radziły sobie w otoczeniu niż te, które wychowywały się przy swoich prawdziwych matkach. Poddane eksperymentowi samice często odrzucały swoje potomstwo lub w ogóle nie dopuszczały samców do zapłodnienia. Często bywały agresywne i nieprawidłowo się rozwijały. Łatwiej też popadały w stres.
Myślę, że śmiało możemy postawić tezę, że od urodzenia jesteśmy zaprogramowani do tego, aby ktoś z miłością tulił nas w swoich ramionach. Przytulenie to konkretny komunikat. Okazywane, może wyrażać cały wachlarz pozytywnych emocji. Począwszy od pokazania tego, że ktoś jest dla nas ważny. (A świadomość bycia dostrzeganym i znaczącym dla kogoś, jest bardzo prozdrowotna!) Poza tym możemy uzewnętrznić w ten sposób swoją wdzięczność, okazać wsparcie, pocieszenie czy współczucie.
Słyszałeś o tzw. głodzie skóry?
Niewiele pewnie znasz osób, które zapytane, czy lubią być przytulane przez osoby bliskie, zaufane, odpowiedziałaby negująco.
Nasze ciało jest zaprojektowane w specjalny sposób, żeby być przytulanym. Organem dotyku jest nasza skóra. Dopiero pod koniec lat 90. odkryliśmy, że mamy w niej wyspecjalizowany system włókien nerwowych, które reagują na delikatny dotyk, a informacja z nich dociera prosto do centralnego układu nerwowego, pobudza tam układ nagrody, dając wyraźne uczucie przyjemności. Podobno umiejętność współpracy grupowej zawdzięczamy właśnie temu mechanizmowi.
Kogo dotykać, przytulać?
Dotyk obniża poziom kortyzolu w organizmie, obniża więc odczuwanie stresu.
Prowadząc zajęcia dla słuchaczy specjalizacji medycznych, nierzadko otwieram dyskusję na temat dotykania czy niedotykania pacjenta, celem udzielania mu wsparcia. Często dochodzimy do przekonania, że pogłaskanie, przytulenie, dające poczucie bezpieczeństwa, jest zarezerwowane dla ograniczonej grupy osób - tych, którym ufamy, których znamy i na których bliskość się zgadzamy. Taki dotyk zdecydowanie ma moc obniżania napięcia i stresu. Jednak pamiętajmy, że są przecież osoby, które nie lubią dotyku i przytulenia nawet ze strony najbliższych. Mają swoje ważne powody, najczęściej związane z przykrymi doświadczeniami i stylem wychowawczym, w jakim dorastali. Bądźmy dla nich wyrozumiali, nieoceniający.
Na szczęście czasy „hodowli dzieci” (zaspokoić głód i odłożyć niemowlę) minęły. Wiemy już, że to absolutnie za mało. Czuły dotyk i przytulanie nie tylko buduje więź między rodzicem i dzieckiem, ale też ma ogromny wpływ na to, jak będzie rozwijał się mózg człowieka. Odcięcie maluszka od kontaktu fizycznego i emocjonalnego z najbliższą osobą (najczęściej mamą), powoduje konsekwencje towarzyszące człowiekowi przez całe życie (identycznie jak u rezusów). Łatwo niestety poznać takie dzieci – albo specyficznie unikają dotyku albo nieustannie go potrzebują i wręcz „lepią się" do innych, wciąż i na różne sposoby szukając uwagi, doświadczają zmiennych nastrojów, są pobudliwe, w ciągłym poczuciu odrzucenia i tym samym - braku emocjonalnego bezpieczeństwa. W dorosłym życiu często cierpią na epizody depresyjne, stany lękowe, nie akceptują siebie, nie rozumieją dlaczego mają niską samoocenę czy bywają agresywni.
Pewnie zdarzyło Ci się, Drogi Czytelniku, podejrzeć sytuację, gdy biegnące po parku dziecko przewraca się, zdzierając sobie kolanko. Z wyciągniętymi rączkami, zalane łzami, z wykrzywioną krzykiem buźką pędzi do mamy i taty, szukając u nich pocieszenia. Jedno z rodziców natychmiast bierze maluszka na ręce i serdecznie przytula, a drugie, zwraca uwagę temu pierwszemu, że przez takie zachowanie ich dziecko wyrośnie na „mięczaka”. „Zostaw go, niech się hartuje, nic mu nie będzie.” Warto zdać sobie sprawę, że efektem takiej, cytowanej przeze mnie powyżej, postawy rodzicielskiej może być ujawniane w dorosłości odrzucanie bliskości, gotowość do liczenia tylko na siebie, nieumiejętność proszenia o pomoc, nawet w dużej opresji.
Potrzeba przytulania nie obniża się wraz z wiekiem
Konsekwencje braku dotyku drugiego człowieka w dorosłym życiu mają charakter zarówno psychiczny jak i fizyczny.
Wśród nich, autorzy badań wymieniają: poczucie osamotnienia, podejmowanie przypadkowych kontaktów seksualnych, brak czułości względem innych czy zaburzenia psychosomatyczne. Dorosłe kobiety, nieobecność dotyku w swoim życiu, rekompensują najczęściej nadmiernym przytulaniem się do zwierzaków (czasem nawet pluszowych przytulanek), szukaniem dotyku w swojej przestrzeni społecznej i jedzeniem. Przytulając się w dorosłości, ofiarujemy lub odczuwamy pokrzepienie. Szczególnie osoby, które doświadczają na co dzień stresu w życiu zawodowym, dzięki serdecznemu – choćby- pogłaskaniu przez bliską osobę, mają szansę zachować spokój i równowagę psychiczną.
Przytulenie działa bezzwłocznie
Za sprawą dwudziestosekundowego dotyku, natychmiast zmniejsza się w naszym organizmie poziom hormonu stresu; w zamian, pojawia się odprężenie i poczucie bezpieczeństwa. Dlatego tak ważne jest, żeby w trudnych, życiowych momentach (w chorobie, żałobie, zagrożeniu czy umieraniu) móc poczuć czyjąś fizyczną obecność.
Przytulajmy się dużo! Ma to bezpośrednie, terapeutyczne znaczenie dla naszego zdrowia. Z każdym dotykiem wydziela się tzw. hormon miłości (oksytocyna). Oprócz tego, że zmniejsza ona uczucie osamotnienia, silnie przywołuje stan bycia kochanym i powoduje wzrost poczucia własnej ważności. Warto też wspomnieć, że odpowiedni jej poziom ma zbawienny wpływ na układ odpornościowy organizmu, chroniąc nas np. przed różnymi wirusami...
Materiały źródłowe:
- Blum,D.(2002). Love at Goon Park : Harry Harlow and the science of affection. Cambridge, MA: Perseus Pub.
- Ruszkiewicz D.A.(2019). Potrzeba przytulania nie maleje wraz z wiekiem. O tzw.„głodzie skóry” dorosłych kobiet. Pedagogika Rodziny