Rozkwit osobisty


flower-img

Od jakiegoś czasu, budząca się przyroda szturmem podbija nasze zmysły. Mamy to szczęście, że wprost nie daje nam spokoju wonią, fonią i scenerią. Wsłuchani w ptasi szczebiot podziwiamy pojawiające się kwiaty, zieleniące się listki. To idealny, wprost, czas na refleksję i przyjrzenie się rozkwitaniu nie tylko jako ulotnej chwili zapachu i koloru.


Niemal wszystko wokół przypomina nam, że życie polega na doświadczaniu przemian. Rozkwitanie to jeden z nieodłącznych jego etapów.


Wiosna sprzyja porządkowaniu myśli o nas samych i o tym jak żyjemy z innymi ludźmi (pisałam o tym więcej w poprzednim wydaniu PO). W rozmowach terapeutycznych, podczas których głównym tematem jest zmiana w życiu i rozwój osobisty - mi właśnie słowo „rozkwit” najbardziej ciśnie się na... mózg. Rokrocznie utwierdzam się też, że właśnie to określenie najbardziej inspiruje moich klientów/pacjentów do odkrywania osobistej przemiany jako zadania, a czasem wręcz misji na kolejny czas.


Dziś słowo „rozwój” odmieniane jest przez wszystkie przypadki, zarówno przez wykwalifikowanych specjalistów zdrowia psychicznego jak i samozwańczych „trenerów życia”. Uczestników, gotowych do odkrycia siebie w nowej odsłonie, nie brakuje ani jednym ani drugim.


Bo my bardzo chcemy i potrzebujemy rozkwitać i szczególnie nam to wychodzi, gdy żywimy przekonanie, że jest ono elementem czegoś większego, głębszego. Czegoś, co nie będzie tylko zaspokajało naszego sztucznie podbitego ego, ale czegoś, co pozwoli cieszyć i zaspokajać nie tylko nas samych, ale również (a może przede wszystkim?) ludzi, których spotykamy na swojej drodze.


W przyrodzie rozkwitanie nie dzieje się ot tak, nagle, niespodziewanie. Mniej więcej od marca, wytężonym wzrokiem wypatrujemy choćby kropeczki zieleni na uschłych gałązkach, przywołując z pamięci wyobrażeniowej utęskniony obraz dorodnego owocu.


Wybitny filozof - Arthur Schopenhauer pouczył nas, że „wszystko, co doskonałe, dojrzewa powoli”. To dobra i zła wiadomość, pomyślimy. Jeżeli efektem pracy, wysiłku, wydatku energii ma być doskonałość – ok, biorę to! Jednak perspektywa rozciągłości tego procesu, skutecznie może obniżyć motywację wielu z nas.


Jeśli skupimy się tylko na badylu i długim czasie oddzielającym go od jego świetności – zniechęcimy się. Jeśli jednak uznamy tę przyrodniczą prawdę, że rozkwitanie to przygotowanie do owocowania, łatwiej będzie nam przyjąć, że aby owoce były soczyste i napełniały dumą nie tylko nas, ale też nadawały smak cudzemu życiu, potrzeba na to czasu i wytężonej pracy. Pracy człowieka i przyrody (w ogrodnictwie) i pracy człowieka z człowiekiem (w psychoterapii).


No tak. A po czym ja poznam, że ten cały rozkwit jest dla mnie? Cóż, zgodzicie się pewnie, że drzewa owocowe zimą raczej nas nie urzekają... Ale przecież ich pąki już tylko czekają, by eksplodować obfitością.


Kiedy Ty sam w sobie lub Twoje otoczenie w Tobie, widzicie jedynie nagie gałązki, które wydają się już niewiele obiecywać (uśpione, bez życia), dla których perspektywa owocowania wydaje się albo bardzo odległa albo wręcz nieosiągalna – pamiętaj: wiosna i lato nadejdą. A skoro nadejdą - to rozwiną się i owoce.


Ważne jednak, by w czasie „posuchy” nie uszkodzić pąków! Czasami, dając się nabrać na obietnice szybkich, łatwych, lekkich i przyjemnych ścieżek rozwojowych, można narazić się na brak zaoowocowania. A wtedy pozostaje nam tylko przebrać się w kwieciste wzorki i udawać, że rozkwitamy. Nie ma mocnych - z takiego kamuflażu soczystych owoców nie będzie.


„Tylko krowa się nie zmienia” – przekonywali nas w dzieciństwie rówieśnicy, którzy - widząc swoje marne szanse na zwycięstwo w jakiejś grze – szybko dezaktualizowali poczynione chwilę temu ustalenia, spychając nas, tym samym, na ostatnie miejsca podium. Zapewne nie myśleliśmy wtedy o niczym głębokim, ale przy okazji odrobiliśmy lekcję o nas samych, o innych ludziach, o świecie, w którym przyszło nam żyć.


Doświadczamy zmian. Wewnętrznych i zewnętrznych. To specyfika naszej egzystencji.


Potrzebujemy zmian. To nasz imperatyw.


Pragniemy rozkwitać. To nasza droga do doskonałości.


Zatrzymajmy tę chwilę rozkwitu. Kontemplujmy go. Zacznijmy od: zapachu, widoku, dźwięku, dotyku, smaku... A potem odkrywajmy go w zmienności, trudzie, czasie, obietnicy.


Powodzenia!